"Nine", czyli co wspólnego ma Fellini i Banderas z Capitolem

2014-11-07  18:34

Musical „Nine” wystawiany był na deskach wielu europejskich i amerykańskich teatrów. Polska publiczność ma szansę oglądać go po raz pierwszy. Zapraszamy do Capitolu.

Zdjęcie pochodzi ze strony Teatru Muzycznego Capitol. 

Premiera odbyła się miesiąc temu, a bilety na kolejne przedstawienia wyprzedają się na pniu (są jeszcze pojedyncze bilety w grudniu). W spektaklu bierze udział prawie cały zespół Capitolu i kreacje aktorskie niektórych - mam na myśli szczególnie role kobiece, na przykład Elżbiety Romanowskiej (Carla, kochanka głównego bohatera), Justyny Szafran (Luisa, żona głównego bohatera) czy Bogny Woźniak-Joostberens (Liliane, producentka filmowa) są brawurowe. Z klasą, wiarygodnie, przejmująco. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o grającym główną rolę Błażeju Wójciku. Jest głos, moc, ale zabrakło wyrazistości, osobowości, zaangażowania. I tak naprawdę to główny minus przedstawienia w reżyserii Pii Partum, debiutującej w Teatrze Muzycznym, choć eksperymentowała już wcześniej z różnymi gatunkami teatralnymi. 

Rolex Replica Watches

Inspiracja włoskim mistrzem

Fabuła musicalu nawiązuje do słynnego filmu „Osiem i pół”, autobiograficznej opowieści w reżyserii Federico Felliniego. Głównym bohaterem również w „Nine” jest reżyser filmowy, Guido Contini (u Felliniego Guido Anselmi). W przededniu czterdziestych urodzin (daty chyba ważniejszej dla mężczyzn niż dla kobiet) doświadcza kryzysu wieku średniego, zagubienia i niemocy twórczej. Czy wszystko, co miał powiedzieć, już powiedział? Otaczające go kobiety – matka, żona, kochanka, producentka, aktorki – nie ułatwiają mu życia, tylko mają pretensje, rozliczają, czegoś się domagają. A Guido potrzebuje natchnienia, iskry, wrażeń, lecz przede wszystkim nowego scenariusza, które znów wzniesie go na szczyty reżyserskiego kunsztu,
wzmocni pozycję, a jednocześnie podreperuje jego ego. Wyjeżdża do Wenecji i korzystając z dobrodziejstw tamtejszego spa chce uporządkować swe życie, czytaj: poszukać pomysłu na nowy film.

Najpierw był wspomniany obraz Felliniego potem amerykański dramaturg Arthur Kopit napisał sztukę „Nine”. Premiera odbyła się na Brodwayu w 1982 roku, a spektakl stał się tak popularny, że grany był prawie 800 razy i dostał pięć statuetek Tony Awards - prestiżową teatralną nagrodę w Ameryce, odpowiednik Oscara. W 2002 roku „Nine” znów powróciło na deski brodwayowskiego teatru, gdzie publiczność miała okazję oglądać Antonio Banderasa. Potem o sztukę Kopita upomniało się kino - w 2009 roku Rob Marshall, twórca znakomitego musicalu "Chicago", zaprosił do współpracy gwiazdy światowego formatu: Daniela Day-Lewisa, Nicole Kidman, Penelope Cruz, Judi Dench, Marion Cotillard, Sophię Loren. Musical odniósł kolejny sukces, zdobył trzy nominacje do Oscara i pięć Złotych Globów. Szczególnie podkreślano muzyczną stronę filmu, a piosenka "Be Italian", którą zaśpiewała Fergie (Black Eyed Peas), uznawana jest za jedną z najlepszych musicalowych piosenek w historii kina. 

www.rolexgrade.me

Brawa za scenografię i kostiumy

Wróćmy jednak do wrocławskiej inscenizacji. Trzygodzinny spektakl przykuwa uwagę publiczności. Zaskakuje i widz na te zaskoczenia czeka. Pia Partum, która wcześniej zdradzała już swoje zainteresowania spektaklami muzycznymi, chodziło jednak bardziej o operę, m.in. w Szczecinie wystawiła „Madame Butterfly” Pucciniego,
dobrała dobie znakomity zespół twórców: muzyków, scenografów, kostiumologów, choreografów. I efekty ich pracy naprawdę widać. Za sprawą scenografki Magdaleny Maciejewskiej scena Capitolu bez problemu staje się wnętrzem luksusowego hotelu, centrum spa, plażą, sceną ze schodami jak w rewii, basenem… Za oknami weneckiego spa płynie woda w kanałach, nad plażą fruwają ptaki, krajobraz za oknami nie jest statyczny. Widać, że wrocławski Capitol jest nowoczesnym obiektem z ruchomą sceną i innymi mechanizmami, które stwarzają niezliczone możliwości aranżacji. A scena jest na tyle duża, że zmieścił się na niej nawet… samolot. Prawie cały.


Kontrastem do świetnej, ale dość oszczędnej scenografii są kolorowe, oddające charakter każdej sceny i każdego aktora kostiumy. To zasługa Wojciecha Dziedzica, projektanta kostiumów, który w Londynie pracował dla domu mody Jil Sander. Zadbał o każdy szczegół, a jednocześnie udało mu się uniknąć pułapki – bardzo łatwo artyści mogli w źle dobranych strojach wyglądać groteskowo. Jednak nie. Gwiazda filmowa nosi olbrzymi koronkowy kapelusz przydający jej tajemniczości i melancholii, kochanka głównego bohatera skąpe i seksowne kreacje (niektórych jakby nie miała wcale) a stroje z epoki Casanowy porażają różem i wysokimi perukami. Jest nowocześnie i widać włoski szyk.Zresztą, trzeba pójść i to zobaczyć.

 
Elżbieta Miśkowicz


„Nine”, reż. Pia Partum
libretto: Arthur Kopit
Muzyka i teksty piosenek: Maury Yeston
tłumaczenie: Agnieszka i Konrad Imielowie
kierownictwo muzyczne: Adam Skrzypek
dyrygent: Beata Wołczyk
scenografia: Magdalena Maciejewska
kostiumy: Wojciech Dziedzic
choreografia: Saar Magal
reżyseria świateł: Jacqueline Sobiszewski
wizualizacje: Tomasz Dobiszewski
realizacja dźwięku: Krzysztof Borowicz

 
https://www.traditionrolex.com/30