Świetlne impresje

2014-09-18  11:56

Podczas TiFFu - Trochę Innego Festiwalu Fotografii, udało nam się porozmawiać z tegorocznymi debiutantami. Jako drugi, po Tatianie Pancewicz, na tapetę trafił Łukasz Filak, z którym porozmawialiśmy o tym, co dała mu szkoła, czym są jego instalacje i jak robić zdjęcia bez użyciu aparatu.

Jedna z instalacji Łukasza Filaka /mat. autora

Zapisałam sobie przy Twoich pracach jedno słowo: „impresja”.

Impresja…  wszystko, co stworzymy jest pewną impresją. Moje prace są bardziej opowieścią o tej formalnej stronie fotografii.

Albo może o tym, jak robić zdjęcia, jednocześnie ich nie robiąc?

Dokładnie, tak można powiedzieć: jak zrobić fotografię, nie używając aparatu.

Skąd pomysł na taką formę?

Byłem kiedyś na wystawie Bertranda Lavier w Centrum Pompidou w Paryżu i była tam praca, w której oświetlił lampami płótno malarskie, nazywając je „Fotografia”. Dało mi to dużo do myślenia. Zacząłem się zastanawiać nad tym, czy czasem światło samo w sobie nie jest bardziej fotograficzne niż samo zdjęcie. Stąd moje impresje świetlne.

Zdaje mi się, że fotografia polega na tym, żeby bawić się światłem. Tworzymy obraz operując blaskiem, który pada na dany przedmiot, tak?

Można tak powiedzieć. Dlatego dla mnie instalacje świetlne są bardziej fotograficzne niż samo zdjęcie. Większość pracy fotografa istnieje przed naciśnięciem spustu migawki, co dla mnie nie jest koniecznością.

To jest taki powrót do źródeł fotografii, prawda?

Tak. W sztuce współczesnej lubię właśnie ten świadomy powrót do źródła, ale odbity przez pryzmat tego, co jest aktualne. Chodzi mi o to, żeby podążać w głąb, dotrzeć do sedna sprawy. Właściwe poznanie materii pozwala na sprawniejsze posługiwanie się nią.

Wyczytałam w opisie Twojej osoby na TiFFie, że kiedyś żyłeś w ułudzie „któregoś dnia będę”. Jak to jest teraz: jesteś już, czy jeszcze Cię nie ma?

Czy już jestem? Chyba cały czas gdzieś idę, jestem teraz na fotofestiwalu. Ale to na pewno nie koniec, kiedyś będę gdzieś indziej. Przynajmniej mam taką nadzieję. Mam tu na myśli bardziej "myślę więc jestem"

Rozumiem, że artykułując swoje myśli w ten sposób, wyrażałeś brak czegoś.

Tak, robiąc samą fotografię czułem się ograniczony. Tak jak zdjęcie, które jest ograniczone ramą, tak ja czuję, że chcę tworzyć rzeczy, w które można wejść, obejść, dotknąć i przede wszystkim je odczuć, tak jak możemy odczuć światło odbijające się na naszej skórze. Tej możliwości nie daje konwencjonalna fotografia. Dlatego właśnie teraz chciałbym pójść w stronę instalacji.

Chciałabym wrócić jeszcze na moment do tego przekraczania granic. Mam takie pragmatyczne odczucie, że cały czas coś nas ogranicza, albo są to siły fizyczne – grawitacja, albo przestrzeń, cokolwiek. Czy Twoja twórczość jest próbą buntu przeciwko tym ograniczeniom? Poszukiwaniem w nich swojego miejsca?

Czy jest to bunt? W pewien sposób na pewno. Wciąż studiuję i obracając się światku fotograficznym poczułem już pewne zmęczenie tym tematem. I, jako że czuję się fotografem, bardzo chciałbym uprawiać tę dziedzinę, ale inaczej niż wszyscy. Motywuje mnie chęć robienia czegoś odmiennego, stania się kimś innym. Delikatny bunt, który mówi mi: zrób coś żeby było to choć troszkę alternatywne.

Żeby być fotografem trzeba skończyć szkołę?

Nie, zupełnie nie.

To skąd szkoła w Twoim życiu?

Chciałem mieć świadomość tego, co dzieje się w świecie fotografii. Dzięki niej mogłem stać się bardziej świadomy. To nie jest tak, że tego nie da się zrobić bez szkoły, ale ona zdecydowanie to ułatwia. Nie dzieje się tak przez jakąś magię miejsca tylko o ludzi, których szkoła przyciąga. Rozmowy, przyjaźnie i wspólna pasja rozumiana przez każdego inaczej; dają więcej niż najlepsze szkolenie.

A to nie jest tak, że szkoła nas w pewien sposób ogranicza? Narzuca swój sposób myślenia i odbierania  świata?

Oczywiście, jest tak w rzeczywistości, ale wydaje mi się, że bardzo wiele zależy od prowadzącego zajęcia. Wracając do tematu buntu - ja cały czas się w szkole buntowałem,  przeciwko klasycznej formie prezentacji fotografii. Na tyle skutecznie, że po jakimś czasie zaczęto postrzegać to jako moją indywidualną formę wyrazu.

W Twoim biogramie napisano, że nauka w Filmówce zmieniła diametralnie Twój sposób widzenia i odbierania świata, czucia go. Chodzi tutaj o to przełamywanie granic?

Przed szkołą byłem żółtodziobem nie do końca świadomym tego, jak należy budować obraz, jak konstruować pewną opowieść, prowadzić jej narrację, jakimi środkami się wyrażać. Szkoła nie dała mi odpowiedzi (na szczęście) tylko sugestie.

Będziesz tworzył fotografie, czy pozostaniesz przy instalacjach?

To zależy od pomysłu jaki będę miał. Jeżeli będę chciał opowiedzieć jakąś prawdę, to na pewno nie posłużę się fotografią.

Dziękuję za rozmowę. 

 

Rozmawiała Roksana Obuchowska
Redakcja DOKiS.pl

Panerai Replica Watches

https://www.traditionrolex.com/30