Prawda, tylko prawda (i czasem małe kłamstwo) MIESIĘCZNIK ODRA

2014-09-14  16:35

Jest oczywiste, że dziennikarz może wiele. Od jego oczu, słuchu, węchu, wiedzy i doświadczenia,  zależy, jak i co pokazuje, ile prawdy przekazuje, o czym donosi, w jakim stylu, co i jak komentuje, a przede wszystkim – na ile jest wiarygodny.

 

Dziennikarstwo to fascynujący zawód. Uprawnia do bycia tam, gdzie miliony być nie mogą, daje możliwość zobaczenia jako pierwszy tego, co widzi niewielu, a co chcieliby zobaczyć na własne oczy wszyscy. Dobrze rozumiany daje możliwość pośredniczenia między tymi, którzy tworzą fakty, a tymi, którzy chcą lub powinni się o nich dowiedzieć. To duża odpowiedzialność i wielkie wyzwanie.

Jest oczywiste, że dziennikarz może wiele. Od jego oczu, słuchu, węchu, wiedzy i doświadczenia, wykształcenia i obyczaju, dyscypliny i kultury osobistej zależy, jak i co pokazuje, ile prawdy przekazuje, o czym donosi, w jakim stylu, co i jak komentuje, a przede wszystkim – na ile jest wiarygodny.

 

www.tagmenstime.com

Moralizatorzy i donosiciele

Ani matka, ani ojciec, ani szkoła, ani nawet Kościół nie mają tak wielkiego wpływu na naszą codzienną świadomość, jak media. Media, czyli dziennikarze. Lepsi i gorsi. Łasi na przywileje i ortodoksyjnie prostolinijni. Awanturnicy i misjonarze. Oportuniści i zbawcy świata, łgarze i spowiednicy. Profesjonaliści i amatorzy, uczciwi i kłamcy. Moralizatorzy i donosiciele. Jak w każdym innym zawodzie.

Jak w każdym innym zawodzie? Zapewne tak, tyle że z zupełnie innymi skutkami. Gdy kłamie inżynier, lekarz, ksiądz – skutki są przykre, ale ograniczone. Kiedy kłamie dziennikarz, nieprawda, którą upowszechnia, sama się klonuje. Nie może zmienić rzeczywistości, ale zmienia nastawienie do niej, jej zrozumienie, a także zmniejsza odporność na nieprawdę. Przykładów nie brakuje, nie warto ich przytaczać, lepiej o nich zapomnieć. I nie warto też pytać o przyczynę: był to przypadek, niedopatrzenie, brak dobrej woli czy też celowy zły zamiar, manipulacja? I tak prawda zapłaciła najwięcej, a wraz z nią odbiorca, dla którego była przeznaczona.

Czy płaci również dziennikarz? Tak, ale cena nie zależy wyłącznie od niego. Wiele lat pracowałem w Bonn dla Voice of America(VoA), i to w czasach, w których – nazwijmy to tak – drobne kłamstwo, złośliwa konfabulacja, jakieś niedopowiedzenie lub przeciwnie, nadinterpretacja, mogły jakoś ujść w zamieciach trwającej wówczas wojny propagandowej między Wschodem a Zachodem. A jednak najważniejszą bronią strony zachodniej były fakty, wschodnia zaś wyspecjalizowała się w ich interpretacji i manipulacji. Ale i po zachodniej stronie nie każdy dziennikarz był do bólu dokładny i precyzyjny; wielu z nich kusiła słowna ekwilibrystyka, którą popisywała się komunistyczna propaganda. Bardzo prędko doświadczyłem i nauczyłem się dziennikarskiej dyscypliny w amerykańskim rozumieniu tego zawodu, która skutecznie chroniła mnie przed wszelkimi możliwymi wpadkami i kłopotami. Amerykańskie dziennikarstwo, operujące w dalekiej od komunistycznej przestrzeni, podlegające także różnym naciskom, ale przecież nie ideologicznym, wypracowało katalog zasad, które są w tym zawodzie bardzo przydatne, wręcz konieczne, aby całą nogą przejść przez największe nawet pola minowe.

 

Pisz, chociaż nie wiesz

Kiedy dziennikarz relacjonujący jakieś zdarzenie nie jest pewien, co powiedzieć lub napisać (takie przypadki niestety zdarzają się często), albo nie do końca może powołać się na wiarygodność swojego źródła, stosuje wybieg. Używa partykuły „jakoby” – która „gwarantuje” mu bezpieczeństwo. Zasady przestrzegane w VoA nakazywały raczej w ogóle zrezygnować w takim przypadku z podania informacji niż narazić się na zarzut szerzenia dezinformacji. Inaczej było i jest po naszej stronie Atlantyku – tu dziennikarz nie rezygnuje z podania wątpliwej informacji, bo nie chce przyznać, że wie niedokładnie, nie sprawdził źródła, a więc nie wykonał zadania; liczy też na pobłażliwość oraz nieuwagę odbiorców. Bardzo prędko nauczyłem się, że lepiej stosować regułę „kiedy nie wiesz, nie pisz”, niż „pisz, chociaż nie wiesz”. Fakt może być tylko jeden, jest od dziennikarza niezależny, jak słońce, które świeci na horyzoncie. Skłonność niektórych kolegów do panowania nad faktem kończy się dla nich z reguły, prędzej czy później, zawodowym dramatem.

Każdy naoczny świadek zdarzenia skłania się do nadmiernej ekspozycji własnych wrażeń. Ta ułomność jest nieobca także dziennikarzom, zwłaszcza mało doświadczonym. Ekskluzywność obecności w miejscu zdarzenia prowokuje do wyróżnienia własnych ocen, wykraczających poza zawodowy warsztat. Taka postawa zmienia w zasadniczy sposób wymowę i znaczenie podawanej informacji. Przykład: dziennikarz będący świadkiem jakiejś demonstracji skłonny jest dla podkreślenia ważności zdarzenia i swojej w nim obecności wyolbrzymić jej rozmiary i skutki. Jest więc ona w jego relacji dramatyczna, drastyczna, ważna i potężna, inaczej przecież by jej nie relacjonował. A policja dla jej rozpędzenia „musiała” użyć siły. Określenie „musiała” nie ma jednak nic wspólnego z rzetelnością, to już ocena dziennikarza, wybiegająca poza kanon czystego faktu. Tymczasem policja nic nie „musiała”. Wystarczyłoby powiedzieć „policja użyła siły” i wszystko byłoby jasne i poprawne, bez agitacji i zbędnej sugestii. Tego właśnie uczą amerykańskich kolegów: samoograniczenia w narzucaniu własnych opinii. Demonstracja może przecież być duża i gwałtowna, ale taktyka policji, która wie lepiej, z jakim zagrożeniem jest konfrontowana, polegać może akurat na rezygnacji z użycia siły – i co wtedy? Demonstracja będzie miała mniejsze znaczenie i będzie mniej ważna, bo policja „nie musiała” używać siły? Ale młody dziennikarz nie jest skłonny do respektowania prostych faktów – był w końcu na miejscu, był świadkiem wydarzenia, więc musiało ono być dramatyczne i policja „musiała” interweniować, chociaż zapewne „nie powinna”.

Marek Orzechowski

 

Więcej w wakacyjnym numerze miesięcznika "Odra".

----
Źródło: Miesięcznik Odra
 
Miesięcznik Odra jest dostępny w Empikach, wybranych kioskach RUCHu oraz w Dolnośląskim Centrum Informacji Kulturalnej, gdzie Odrę można nabyć w promocyjnej cenie 8 zł, natomiast archiwalne numery miesięcznika w cenie 5 zł.
https://www.traditionrolex.com/30