Niesamowite odkrycia w bazylice

2014-09-07  15:04

Trzebnickie sanktuarium nie przestaje zaskakiwać. Niedawno światło dzienne ujrzały dokumenty z kapsuły czasu, którą odsłonił przewrócony krzyż z sygnaturki na dachu kościoła, a teraz swe tajemnice odsłania remontowana posadzka.

Pozornie pusta krypta w lewej nawie skrywała kolejne tajemnice. Po rozkuciu katafalku znaleziono tam szczątki ludzkie /fot. Panorama Trzebnicka

Tajemniczy pochówek

O planowanym remoncie posadzki w trzebnickiej bazylice słychać już od kilku lat. W 2011 roku, przy okazji instalowania ogrzewania podłogowego w nawie głównej, natknięto się na kryptę ze szczątkami kilku zakonnic - cysterek. Jedną z nich była Marianna Sokołowska, która zmarła mając 104 lata, z czego 86 spędziła w trzebnickim zakonie. Duża wilgotność występująca w tym miejscu spowodowała, że szczątki kompletnie się rozłożyły. Wtedy nikt nie przypuszczał, że kilka lat później, w nawach bocznych, znajdzie się ich jeszcze więcej, w dużo lepszym stanie.

Na początku lipca zdjęta została posadzka w prawej nawie. Kilkadziesiąt centymetrów pod jej powierzchnią, na wysokości trzeciego filaru, pracownicy natknęli się na ludzkie szczątki. Po ich udokumentowaniu i zabezpieczeniu, zostały ponownie pochowane w ziemi. Na samym końcu tej samej nawy, tuż pod krzyżem, ziemia odkryła jeszcze ciekawsze rzeczy. Oczom pracowników ukazała się murowana krypta. 15 lipca w obecności m.in. kustosza Sanktuarium ks. Jerzego Olszówki SDS, brata Marcina Wojtczaka SDS, burmistrza Marka Długozimy oraz archeologa Witolda Wańka, który nadzoruje całość prac, została otwarta. W środku znajdowała się drewniana trumna ze szczątkami księdza, na co wskazują resztki sutanny, stuły oraz różańca. Niestety, w miejscu pochówku nie znaleziono żadnej tabliczki, dzięki której możliwa byłaby identyfikacja księdza, jednak są pewne przesłanki, które mówią, że mógł to być ks. Mauritius Kalinowski, który zmarł 8 stycznia 1812 roku. Był cystersem z Lubiąża i pełnił rolę spowiednika sióstr. Po kasacie zakonów w Państwie Pruskim w 1810 r. prawdopodobnie zamieszkał w Trzebnicy. Stuprocentowej pewności co do tożsamości księdza z krypty jednak nie ma. Pewne jest natomiast, że była ona wykonana bardzo starannie. Wszystkich zaskoczyła swoją solidnością i starannym wykończeniem również w środku. Bogato zdobiona była także trumna – posiadała mosiężne okucia i drewniany krucyfiks.

 

Nie koniec niespodzianek

Do krypty ze szczątkami księdza przylegała kolejna, położona asymetrycznie względem pierwszej. Ta jednak nie skrywała żadnych szczątków, ale, jak się później okazało, graniczyła z wejściem do sporych rozmiarów celarium. Odkryta komnata o wymiarach 5.20x3.80 i prawie 2 metrach wysokości w połowie zasypana była częściowo rozparcelowaną ziemią. Pomieszczenie prawdopodobnie służyło siostrom zakonnym jako przechowalnia produktów żywnościowych – panowała tam dość niska temperatura. Do komnaty prowadziły dwa wejścia – jedno od strony klasztoru, a drugie od strony kościoła. Nie było ono jednak łatwe – otwór miał ok. 80 cm wysokości. Celarium posiadało także kanał wentylacyjny, dzięki czemu przechowywane produkty nie psuły się.

 

Nawa północna też ma swoje sekrety

Od początku inwestycji wiadomo było, że jeszcze więcej ciekawostek skrywa lewa nawa. 6 sierpnia otwarta została krypta w nawie północnej. Jej powstanie, wg prof. Ewy Łużynieckiej, datowane jest na lata 1741 – 1785. Po otwarciu, ku zdumieniu obserwatorów, pomieszczenie było puste. Jak się okazało kilka dni później, katafalk, na którym znajdowały się dwie tabliczki, skrywał zamurowane szczątki i pozostałości trumien. Na tabliczkach można było odczytać nazwiska pochowanych tu wcześniej osób. Jedną z nich był Ignatius Gründler – urodzony w 1746 prawnik, działacz na rzecz klasztoru, zatrudniony przez 23 lata w klasztorze cysterek, który z okazji 600-lecia ich pobytu w Trzebnicy (1802 rok) napisał kantatę. Zmarł w roku 1804. Drugą osobą był zmarły 12.05.1778 w wieku – jak widać na tabliczce – 66 i pół roku Andreas Labitzke. W sobotę 9 sierpnia postanowiono rozkuć katafalk, by zobaczyć, czy czegoś nie ma w środku. Wtedy okazało się, że znajdują się tam ludzkie szczątki i pozostałości trumien, w tym wiele mosiężnych okuć.

Dolnośląski Wojewódzki Konserwator zabytków, Barbara Nowak - Obelinda, stwierdziła, że umieszczona pod podłogą bazyliki krypta jest jedną z najdłuższych, jakie powstały w tego typu miejscach na terenie Polski – ma aż 16 metrów. Obecny przy pracach Witold Waniek znalazł w krypcie także zbudowany na początku XX wieku dren, niedaleko którego znalazła się tabliczka po zmarłej w 1778 roku 70-letniej Elisabeth Paczyńskiej-Karśnickiej. Nie wiadomo, jaką funkcję pełniła.

 

Co dalej ze znaleziskami?

- Odkrycia archeologiczne w bazylice stanowią bardzo interesującą niespodziankę – mówi ks. proboszcz Jerzy Olszówka. - Co prawda mogliśmy się spodziewać, że coś nowego odkryjemy w tak naznaczonym historią miejscu, ale mimo wszystko były one ze względu na ich charakter i treść zaskoczeniem. Z pewnością przyczyniają się one do jeszcze lepszego poznania historii trzebnickiego sanktuarium, także tej nie zapisanej w znanych nam źródłach – dodaje kustosz parafii.

Co zatem stanie się z kryptami i znaleziskami z bazyliki? - Krypty w nawie południowej, po ich opisaniu i udokumentowaniu zostały zamknięte, natomiast krypta w nawie północnej otwiera przed nami nowe możliwości jej wykorzystania i udostępnienia – twierdzi ks. Jerzy Olszówka. - Nie ma jeszcze co prawda skonkretyzowanych planów, ale myślimy o przygotowaniu jej do odwiedzania przez pielgrzymów i turystów. Ten plan musi być jednak dokładnie opracowany i uzgodniony z Urzędem Konserwatorskim i, jeśli wszystko przebiegnie pomyślnie, będzie zrealizowany w perspektywie kilku najbliższych lat – zapewnia ks. Jerzy.

Patrycja Król


Przeczytaj także wywiad z Witoldem Wańkiem, archeologiem prowadzącym prace w trzebnickiej bazylice. 

----
Artykuł pochodzi z ostatniego wydania Panoramy Trzebnickiej 14(57)2014. Panorama Trzebnicka dostępna jest także w internecie: tutaj
https://www.traditionrolex.com/30