"Kabaret śmierci” wywiad z producentem filmu

2014-05-18  11:01

Na tegorocznym PLANETE+ DOC FILM FESTIVALu przedpremierowo pokazywany był „Kabaret śmierci”, pełnometrażowy dokument fabularyzowany opowiadający historię artystów żydowskiego pochodzenia, walczących w gettach jedyną znaną im bronią – śmiechem. 

„Kabaret śmierci” zdjęcie z planu filmowego /mat. prasowe PLANETE+DOC FILM FESTIVAL

Juicy Couture Outlet

O filmie porozmawialiśmy z jego pomysłodawcą i producentem, Adamem Kwiecińskim.

Roksana Obuchowska: Wiem, że prace nad filmem trwały bardzo długo, bo aż pięć lat. Dlaczego tyle czasu musiało upłynąć zanim film ujrzał światło dzienne?

Adam Kwieciński: Na tak długie powstawanie filmu miało wpływ kilka czynników. Po pierwsze wymagał on od nas zebrania kompletnej dokumentacji przedstawianych przez nas wydarzeń, co zajęło nam dwa lata. Po drugie, chcieliśmy jak najwierniej oddać detale. Jako że nie mogliśmy kręcić w obozie w Auschwitz obozowe baraki zostały wykonane od zera na nasze potrzeby. Po trzecie, natomiast, ograniczały nas fundusze. „Kabaret śmierci” jest filmem pełnometrażowym, jakich w Polsce niewiele się kręci. Mieliśmy problem z brakiem środków. Z tego powodu omal nie zrezygnowaliśmy z projektu. Został on jednak uratowany przez Dolnośląski Regionalny Fundusz FIlmowy Wrocławia i Dolnego Śląska, funkcjonujący w strukturach ODRA-FILM. 

Na szczęście projekt udało się dokończyć. A skąd pomysł na to, żeby w ten właśnie, dosyć oryginalny sposób przedstawić tragedię holokaustu?

To prawda, to pierwszy film na świecie, który w ten sposób, za pomocą humoru i kabaretu żydowskiego pokazuje holokaust. Na pomysł przedstawienia holokaustu z perspektywy żydowskich artystów kabaretowych wpadł pierwszy reżyser filmu, Łukasz Czuj, który jednakże z powodów zdrowotnych nie mógł go kontynuować. Narrację według jego pomysłu poprowadził Andrzej Celiński. Także ja sam chciałem przedstawić w podobny sposób tragedię narodu żydowskiego, zainspirowany opowieściami dziadka, który trafił do obozu za ukrywanie w swoim domu żydowskiej rodziny.

Dlaczego o holokauście nie mówi się głośno w ten sposób? Bo nie wypada?

Nie wypada. Odnoszę wrażenie, że Polacy boją się narazić środowiskom żydowskim. Poza tym przyjęło się, że o holokauście mówi się w Polsce w pewien określony sposób. Jest to temat tabu. Boimy się powagi tych wydarzeń. Ale przecież wszyscy jesteśmy ludźmi. Wszyscy staramy się jakoś żyć. Także wtedy, w gettach, ludzie starali się zachować normalność – pili alkohol, uprawiali seks, śmiali się i żartowali. Wiele rzeczy, o których usłyszeliśmy od świadków, nie umieściliśmy w filmie, były po prostu nie do uwierzenia. Ja sam przez długi czas bałem się tego rodzaju filmu. Bałem się, że wyjdzie z niego groteska. Zdecydowałem się jednak pokazać taki film publiczności, bo wiedziałem, że historia o artystach walczących śmiechem z holokaustem chwyci widzów za serca.

I jakie rzeczywiście są te reakcje na film?

Opinii widzów mamy niewiele, bowiem film będzie miał dopiero swoją premierę we wrześniu na festiwalu w Gdyni. O zainteresowaniu nim słyszymy natomiast od Australii po Kanadę. I wszędzie jego odbiór jest dobry. Przyjmowany jest jak dobry, poważny, pełnometrażowy dokument.

Teraz film jest przedpremierowo pokazywany na PLANETE+DOC FILM FESTIVAlu, wcześniej miał swoje przedpremierowe pokazy w Warszawie. Jakie są Państwa następne kroki związane z promocją dokumentu?

Jak już wspomniałem, we wrześniu odbędzie się jego premiera na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W przyszłym roku zostanie on pokazany na antenie TVP 2. Zgłosiliśmy go także do kilku festiwali, chcemy również ubiegać się o nominację do Oscara w kategorii najlepszego filmu obcojęzycznego. Na festiwal w Berlinie „Kabaret śmierci” nie został przyjęty, co w świetle opinii, z którymi spotkałem się w Niemczech, wcale mnie nie dziwi.

O jakie opinie chodzi?

Niemcy mają bardzo ustrukturyzowaną politykę historyczną. Zapewne produkują wiele filmów dokumentalnych o II Wojnie Światowej, ale w świat wypuszczają taki serial jak „Nasze matki, nasi ojcowie”, który przedstawia Polaków jako winnych zbrodni na Żydach. Oczywiście, nic nie jest białe albo czarne, ale my mając świadków tamtych wydarzeń twierdzących co innego, zderzamy się z kłamstwem na swój temat. Do podobnych wniosków zmusza mnie także nieudana współpraca przy powstawaniu filmu ze stroną niemiecką.

Rozumiem. Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia na festiwalach.

Dziękuję.

 

Rozmawiała
Roksana Obuchowska
Redakcja DOKiS.pl
 
https://www.traditionrolex.com/30