Sky Tower czy Zamek Książ? Wybierz cud architektury! (2)

2014-03-30  15:01

Wybierzmy największe "Skarby Dolnego Śląska". Nasz plebiscyt podzieliliśmy na cztery kategorie: miejsca, ludzie, architektura i przyroda. Dziś przedstawiamy dolnośląskie perły architektury (część druga). 

6. Domy przysłupowe na Górnych Łużycach

Dom przysłupowy to jakby dwa osobne budynki ułożone jeden na drugim. Dolny - zbudowany z poziomo ułożonych belek - przypomina drewnianą skrzynię. Górny to część szachulcowa, która  wspiera się tylko na zewnętrznych słupach - zwanych przysłupami -  często zdobionych piękną snycerką. Gdyby usunąć dolną część, górna nie ucierpiałaby, mimo że nie jest wsparta na ścianach nośnych. Całość prezentuje się wspaniale.

Konstrukcja domów przysłupowych jest unikalna. Spotkamy je tylko na Górnych Łużycach, czyli w Niemczech i na Dolnym Śląsku oraz w północnych Czechach. Szacuje się, że jest ich dziś około 17 tys., ale z tego zaledwie 400 w naszym regionie - głównie w okolicach Bogatyni.

Prawdopodobnie domy te zaczęły powstawać na przełomie XIV i XV w. Istnieją różne teorie wyjaśniające genezę takiej a nie innej architektury w tym miejscu. Jedna z nich przekonuje, że wynikała ona z potrzeb właścicieli domów, którzy zajmowali się tkactwem. Konstrukcja budynku, którego ściany parteru były niezależne od pozostałych kondygnacji, nie przenosiła po prostu drgań wytwarzanych przez krosna tkackie.

Przygraniczny obszar Niemiec, Czech i Polski, na którym możemy obejrzeć tę nietypową architekturę, nazywa się dziś Krainą Domów Przysłupowych. Raz w roku, w ostatnią niedzielę maja odbywa się tam Dzień Otwarty Domów Przysłupowych. Można wtedy obejrzeć efekty wzorcowo przeprowadzonych renowacji tych domów, poznać związane z nimi rzemiosło i posłuchać ciekawostek o tutejszej architekturze ludowej.

Jedynymi z najbardziej znanych przykładów dolnośląskich domów przysłupowych są Dom Kołodzieja w Zgorzelcu, budynek Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu, Dom Zegarmistrza w Bogatyni i hotel 'Niebieski Burak' w Łaziskach pod Bolesławcem.

7. Hala Stulecia

'Wrocław nie powinien być królikiem doświadczalnym' - oświadczył z całą stanowczością miejski radny dr Bujakowsky, gdy na czerwcowej sesji rady miasta w 1911 r. obradowano nad projektem Hali Stulecia autorstwa Maxa Berga. Radni przekonywali, że na świecie nie budowano jeszcze tak wielkich hal z żelazobetonu, Wrocław nie potrzebuje aż tak ogromnego obiektu na cele wystawiennicze, a jakby tego było mało - ich zdaniem - projekt nie grzeszył urodą. Kojarzył im się z gazomierzem, pudłem na kapelusze, odwróconym koszem na ziemniaki czy szklanym tortem.

A jednak radnych udało się przekonać i Hala Stulecia jest dziś jedną z największych atrakcji turystycznych miasta. Oryginalnie nazywała się Jahrhunderthalle, bo wzniesiono ją w 1912 r. dla upamiętnienia setnej rocznicy proklamacji króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III ''Do mojego ludu'. Mierzy 42 metry, a jej koliste wnętrze ma 65-metrową średnicę. Szkielet Hali Stulecia stanowią 32 wiązary łukowe, usztywnione poziomymi pierścieniami i czterema symetrycznymi łukami półkolistych apsyd.

Od początku w hali organizowano masowe imprezy - w czasach nazistowskich odbywały się tu wiece przedwyborcze z udziałem Hitlera, a za PRL-u przemawiali w niej Bierut, Gomułka i Jaruzelski. Działało tu także największe kino w Europie - Gigant na trzy tysiące miejsc, sportowcy zmagali się na wielkich imprezach, a fani muzyki od lat bawią się tutaj na koncertach.

W ciągu ostatnich kilku lat w hali przeprowadzono kapitalny remont, wymieniono 600 okien - na takie, które są zgodne z projektem Berga. Zmieniła się też kolorystyka budowli. Z zewnątrz odzyskała swój przedwojenny żółto-piaskowy kolor.

Turyści przyjeżdżają dzisiaj do Hali Stulecia nie tylko po to, by obejrzeć jej niezwykłą architekturę, ale także, by poznać historię budynku w Centrum Poznawczym. Czekają tam na nich dotykowe monitory, interaktywne księgi, reagująca na ruchy podłoga i animacje 3D, dzięki którym mogą podróżować w czasie i przestrzeni. Ogromne wrażenie wywołuje także mapping, czyli świetlno-muzyczne widowisko wyświetlane we wnętrzu hali, na jej kopule.

Hala Stulecia to nasz trzeci zabytek na liście światowego dziedzictwa UNESCO. W tym zestawieniu umieszczono ją w 2006 r.

8. Most Rędziński

Pisząc o Rędzińskim, trudno nie używać superlatyw, bo czego się nie weźmie pod uwagę, to jest on w tym 'naj'.

To najmłodsza przeprawa we Wrocławiu, powstała w 2011 r. i jest naszą dumą. Wszyscy lubimy bowiem rekordzistów, a gdyby za każdy rekord przyznawano medale - Rędziński były multimedalistą.

Ma najwyższy pylon w Polsce: 122 m - to osiem metrów więcej niż wysokość tarasu na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, a poza tym jego część niknie w ziemi w postaci fundamentu, więc gdy zsumuje się to, co na powierzchni, z tym, co zagłębione, wyjdzie aż 146,5 metra pylonu. A także najdłuższe przęsło żelbetowe w Polsce (256 m).

Do tego jest najdłuższym żelbetowym mostem podwieszonym w Polsce (część podwieszona to dwa razy po 256 m, czyli 512 m) i jakby tego było mało - najdłuższym polskim mostem podwieszonym na jednym pylonie.

Dzierży też rekord międzynarodowy jako największy powierzchniowo most żelbetowy na świecie (70 tys. m kw.).

Zapewne jest także najbardziej obfotografowanym mostem w Polsce, bo wrocławianom ten gigant z trzema jezdniami w każdą stronę bardzo się spodobał.

Oryginalna była także technika jego budowy. Podwieszając most na Rędzinie do pylonu, zastosowano unikatową metodę. Zwykle obie zespolone ze sobą jezdnie wiszą na jednym lub dwóch pylonach, we Wrocławiu jezdnie są rozdzielone i wiszą osobno, każda na jednym z ramion pylonu. To są więc jakby dwa niezależne mosty. Takiego rozwiązania nie zastosował jeszcze nikt.

9. Dworzec Wrocław Główny

'Dopieroż dworzec - pałac co się zowie! Nasz warszawsko-wiedeński z bydgoskim w parze wygodnie mogliby tańczyć w nim obertasa, a jeszcze petersburski i terespolski mieliby dość miejsca do przypatrywania się tej ochocie' - pisał w 1869 r. dziennikarz 'Tygodnika Ilustrowanego' zachwycony dworcem w Breslau. Od dwóch lat możemy dzielić ten entuzjazm, bo po zakończeniu generalnego remontu Wrocław Główny znów budzi podziw.

Po dawnej obskurności tego miejsca nie pozostał już nawet ślad. Hol kasowy po usunięciu z niego peerelowskiego zdobnictwa stał się elegancki i przestronny. Z minionej epoki ostał się jedynie neon "kasy biletowe" - ale i on dodaje szyku. Gdy robotnicy zdjęli ze ścian tandetne płytki ze szkła walcowanego, okazało się, że przez lata kryły się pod nimi doskonale zachowane drewniane ramy secesyjnych okienek kasowych. Teraz witryny zostały odnowione i znów zdobią hol.

Zachwyca też dworcowa sala sesyjna, a przede wszystkim jej strop, nad którego renowacją konserwatorzy pracowali osiem miesięcy, uzupełniając jego brakujące elementy, wzmacniając konstrukcję i pokrywając go mazerunkiem - to technika naśladująca naturalne słoje drewna.

Pięknie jest też na zewnątrz, gdzie odświeżono elewację, postawiono wygodne ławki, a wypoczywać można także na trawie.

Wrocławski Dworzec Główny został wybudowany w latach 1855-1857 i rozbudowany na przełomie XIX i XX wieku. Zaprojektował go w stylu angielskiego neogotyku architekt Wilhelm Grapow.

- Dworzec wygląda jak siedziba monarchy, jest bardziej okazały niż wrocławski zamek królewski. To brama do miasta lubiącego myśleć o sobie, że jest wspaniałe. Nic dziwnego, że chciało mieć "dobre wejście" - mówiła w rozmowie z 'Wyborczą' prof. Agnieszka Zabłocka-Kos, historyk sztuki i architekt.

Za to ponowne stworzenie 'dobrego wejścia' do miasta  Polskie Koleje Państwowe zostały obsypane deszczem nagród. Zdobyły Dolnośląski Laur Konserwatorski - prestiżową nagrodę przyznawaną za wybitne realizacje konserwatorskie na terenie naszego regionu, a także Eurobuild Awards 2012 w kategorii RICS Regeneration Award w Polsce, przyznawaną przez grono specjalistów z branży nieruchomościowo-deweloperskiej oraz wyróżnienie w konkursie "Piękny Wrocław" za modernizację obiektu historycznego. Za projekt przebudowy dworca nagradzani byli również jego projektanci - Grupa 5 Architekci, a także generalny wykonawca prac Budimex  i wykonawca prac konserwatorskich Castellum.

10. Młyn papierniczy w Dusznikach-Zdroju

To jedyny młyn papierniczy, jaki pozostał na terenie Polski, a trzeba pamiętać, że przed wiekami tylko na Dolnym Śląsku było ich około stu. Wzniesiono go w 1605 r. dla rodziny Kretschmerów, która od 1562 r. zajmowała się wyrobem papieru. Dziś jest jednym z nielicznych obiektów poprzemysłowych, który zachował swój oryginalny charakter.

Na parterze młyna odbywała się zasadnicza produkcja papieru. Na wyższej kondygnacji mieściły się mieszkania i inne pomieszczenia produkcyjne. Na poddaszu zlokalizowano suszarnię papieru. Od drogi młyn oddziela potok, nad którym rozciągnięto dwuprzęsłowy most z ośmiobocznym niewielkim pawilonem wejściowym nakrytym kopułką.

Dziś w młynie działa Muzeum Papiernictwa, które oferuje nie tylko liczne wystawy stałe i czasowe, ale także lekcje muzealne i warsztaty m.in. czerpania papieru czy batikowania. Co roku podczas Święta Papieru ściągają tu tłumy turystów - nie tylko z Polski, którzy mogą wtedy poznać materiały i surowce papiernicze, sposoby wytwarzania papieru, badanie jego cech i własności oraz zdobienie arkuszy papieru. To świetna zabawa dla całej rodziny.

Lucyna Róg

 

Materiał jest częścią cyklu: "Tożsamość Dolnoślązaka - Unia Wielu Kultur" Gazety Wyborczej Wrocław, ukazującego się w Magazynie z Dolnego Śląsku. 

Materiał publikowany jest w ramach porozumienia zawartego pomiędzy Dolnośląską Kulturą i Sztuką i Gazetą Wyborczą we Wrocławiu. 

----

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

Zdjęcia będące integralną częścią artykułu pochodz ze strony Gazety Wyborczej Wrocław i są własnością Agencji Gazeta.

This stunning Replica Rolex Yacht-Master II has been cloned from a genuine Rolex Yacht-Master II replica watches. Every single part inside and out has been precisely manufactured to be 100% exact and interchangeable with genuine parts. This watch features a Swiss cloned Rolex movement, so even if opened up by a jeweler the inside looks identical as a genuine Rolex Replica Yacht-Master II. 

 
https://www.traditionrolex.com/30